13.7.12

the kills i miniaturki

Dziś od rana słucham łupania w pudła. Jakie tylko dało się znaleźć. Dziecko moje po Openerze zapałało niezwykle intensywną miłością do The Kills. Dodam, że dziecko ma 4 lata :) Teraz siedzi, słucha, ogląda i gra na ustawionej z kartonów perkusji. Znoszę to z ciężkim sercem, mówiąc sobie, że na pewno będzie perkusistką. Jak już się wyrobi. Więc musi ćwiczyć. Żeby się wyrobić. Jakieś poczucie rytmu ma :) Póki co głowa mi pęka.
Tymczasem w pracowni wróciłam do skóry. Kilka małych książeczek do biżuterii. Kilka dużych w trakcie. Ależ to wszystko ma zapach... trochę jak w sklepie z butami. Powoli zaczynam się przyzwyczajać. Wiem już też jaką skórę chciałabym jeszcze mieć. Będę o tym pamiętała przy następnych zakupach... grubość ma bardzo duże znaczenie:)



Cieszy mnie pogoda jaką mamy :) Tak może być. Termometr nam ostatnio wybuchł od upału, więc nie wiem jak to określić, ale na oko jest z 20 stopni. W sam raz żeby oddychać.

1 komentarz:

  1. ciekawe, co będzie po The Kills... i jeszcze potem... i jeszcze... ;)
    PS miniaturki świetne :)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję :)