Dziwnie się czuję ostatnio, nierealnie jakoś tak. Nogi mam jak z waty i głowę nawet nie w obłokach tylko jeszcze gdzieś dalej. Trochę mi zajmie jej odnalezienie. Tymczasem bajki mojej córki.
Okładka była okropna: różowo - srebrna z mnóstwem krzyczących bajerów. Nowa bardzo mi się podoba, nie mogę niestety uznać tej oprawy za udaną, Młoda jest niezadowolona. Nie lubi brązowego koloru, właśnie okazało się. Książka miała być niespodzianką, pokazałam ją dopiero w nowej oprawie... No trudno lepsza chyba taka, mimo wszystko, przynajmniej włochata, miękka, przytulić się można :)) Zastanawiałam się nad turkusem lub fioletem, ale elfik chyba zgubiłby się w tych kolorach...
Wiem, że vintage jest już u nas passe i w ogóle, i w szczególe. Tak sobie jednak pomyślałam, że skoro zawsze lubiłam vintage kiecki, zanim jeszcze zainteresowała się nimi warszafka, to wypada mi wspomnieć o sesji u Sally Jane. Ładne zdjęcia po prostu. Może dlatego, że dziewczęta ładne :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję :)