Wybraliśmy się ostatnio na karuzelę. "Wielki dzień i wielka chwila..." Nadi oczywiście. Czekała, czekała i się doczekała. Przez kilka ostatnich dni słyszałam tylko o tym. I czy możemy pójść zobaczyć tylko. I czy możemy na zjeżdżalnię tylko. No dobrze, to tylko zerknąć. Tylko na chwilkę...
Gdy patrzyłam na światełka, przypominały mi się magiczne chwile z dzieciństwa... Dlatego chciałam iść w nocy. Mój jedyny warunek. Żeby światełka. Nawet poczułam to samo powietrze przez moment, jeśli to w ogóle możliwe. Migawki z liceum, kiedy ktoś też zabrał mnie na karuzelę...
Dla Nadi największą atrakcją był dmuchany namiot z tunelami i zjeżdżalniami. Młoda :) Choć gołym okiem było widać, że najlepiej bawiła się na czymś w rodzaju pajęczyny... Nie mam pojęcia jak to się nazywa. Związana bardzo elastycznymi gumkami odbijała się od małej trampolinki po 5 m w górę. Myślałam, że będzie przerażona. Ale jak to matka może się pomylić... Śmiała się jak wariat.
Jedne z pierwszych zdjęć moim nowym, wymarzonym aparatem. Musiałam się pochwalić :) Choć prawda jest okrutna - nie umiem robić zdjęć, nawet najbardziej wypasionym sprzętem. Takich, jak bym chciała. Podszkolę się. Teraz muszę.
Ostatnie idealnie oddaje osobowość mojego dziecka :) Nie do zapisania na żadnych nośnikach. Biegająca bomba zegarowa.
buziaki pysiaki
małe zwierzaki :)
B.
piosenka przesłuchana. jakiś czas temu byłam na ich koncercie. na żywo utwór ten robi dużo większe wrażenie.
OdpowiedzUsuńDzisiaj możesz przetestować możliwości swojego aparatu :-) jest piękna pełnia księżyca. Właśnie wróciłam z nocnej sesji zdjęciowej.
zaraz napiszę do Ciebie @, mam sprawę :)
buziaki!