15.6.12

kropeczki

Właśnie spełniłam moje babskie obowiązki względem domu i mogę zająć się introligatorstwem. Narobiło mi się ostatnio milion zaległości... Bardzo przepraszam wszystkich zainteresowanych... Za bardzo staram się poradzić sobie ze wszystkim na raz, przez co ostatnio nie radzę sobie z niczym. I oczywiście jak co tydzień mam zamiar nadrobić w weekend...
Dziś dwa notatniki do wysłania. Zaskakujące jak fajnie się dopasowują w poszczególnych dniach. Lecą w przeróżne miejsca Polski, a przy pakowaniu dostrzegam, że dobrały się kolorystycznie lub pasują motywem... Tak jest prawie przy każdym pakowaniu :) Lubię robić im grupowe zdjęcia pożegnalne, takie moje małe dziwactwo. Dziś co prawda grupa dwusztukowa tylko.


Teraz już na pewno przestanie padać :) Gwarantuję. Kupiłam wczoraj kalosze i jak to ze mną bywa - na pewno nie będą mi potrzebne, właśnie dlatego, że je kupiłam. Co prawda mogłam wybrać zakup parasola, byłoby taniej. Ale wracałyśmy z przedszkola, akurat urwała się chmura... a ja w moich kochanych trampeczkach. Po raz kolejny w trampeczkach. Po raz kolejny przemokłam doszczętnie. I po drodze udałyśmy się do obuwniczego, kaloszki założyłam na miejscu. Pochwaliłabym się na blogu, to teraz takie modne mieć kalosze, ale niestety nie ma czym, więc sobie daruję lansiarskie zdjęcia. Kalosze były drogie, są nie-za-piękne i cholernie niewygodne. Ale opłacało się - skoro kupiłam padać już nie będzie :))

Do zobaczenia jutro na meczu :)
(ja tylko przed monitorem)

2 komentarze:

  1. no to trzeba było kupić je dwa dni temu, akurat jak mokliśmy przez całą 2 km drogę do domu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja je kupiłam właśnie po to, żebyście już następnym razem nie zmokli ;)

      Usuń

dziękuję :)