9.12.11

tryb grudniowy

Zadziwiające jak szybko przestawiałam się na tryb grudniowy :) Kto zajmuje się hand made ten wie o co biega... zamówień więcej niż czasu. Brak snu, brak apetytu i duuużo kawy. Ale lubię taki czas. Kiedy muszę działać szybko, udaje mi się więcej zrobić. Potem jestem zdziwiona przez cały rok - jak ja dawałam radę w grudniu? :) Oczywiście jak co roku mam ambitny plan zachować to tempo i w styczniu zrealizować wreszcie nowe projekty... Mam w planach coś dla dzieci, zupełnie nie związanego z introligatorstwem. Ale ciii! To tajemnica.

W międzyczasie udało mi się złapać kilkla małych światełek na zdjęciach... Kiedy wybieram kwiatki do notatników Nadi przynosi mi różne prezenty. Zazwyczaj śpiewa też "Sto lat" i muszę przerwać pracę udając, że mam urodziny :) I tak czasem 20 razy w ciągu dnia... Tym razem dostałam mini ślimaczki dzidziusie ulepione z ciastoliny. "Są takie malutkie, że piją jeszcze mleczko, to prawdziwe dzidzie". Nie wiem, czy ślimaczki w ogóle pijają mleko... Wyobraźmy sobie jednak, że tak. Te z ciastoliny na pewno :)


Na kolejne urodziny tego dnia dostałam tort usypany z kolorowych szklanych kaboszonków, oczywiście zdmuchnęłam świeczki :) I zjadłyśmy odrobinkę.

Guziki, kaboszonki i szklane kulki pałętają mi się wszędzie. Ostatnio dołączyły do nich szklane koraliki, którymi wyszywam aksamit na kalendarze. Sporo zaczęłam, ale niestety wciąż nie mam czasu ich skończyć... Może w weekend się uda :)

pozdrawiam grudniowo
(u nas śnieg, też macie?)

B.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję :)