W międzyczasie udało mi się złapać kilkla małych światełek na zdjęciach... Kiedy wybieram kwiatki do notatników Nadi przynosi mi różne prezenty. Zazwyczaj śpiewa też "Sto lat" i muszę przerwać pracę udając, że mam urodziny :) I tak czasem 20 razy w ciągu dnia... Tym razem dostałam mini ślimaczki dzidziusie ulepione z ciastoliny. "Są takie malutkie, że piją jeszcze mleczko, to prawdziwe dzidzie". Nie wiem, czy ślimaczki w ogóle pijają mleko... Wyobraźmy sobie jednak, że tak. Te z ciastoliny na pewno :)
Na kolejne urodziny tego dnia dostałam tort usypany z kolorowych szklanych kaboszonków, oczywiście zdmuchnęłam świeczki :) I zjadłyśmy odrobinkę.
Guziki, kaboszonki i szklane kulki pałętają mi się wszędzie. Ostatnio dołączyły do nich szklane koraliki, którymi wyszywam aksamit na kalendarze. Sporo zaczęłam, ale niestety wciąż nie mam czasu ich skończyć... Może w weekend się uda :)
pozdrawiam grudniowo
(u nas śnieg, też macie?)
B.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję :)